Pomimo różnych kolei losu ich miłość trwa już ponad 50 lat, a przyczyniły się do tego: silne uczucie, wzajemne zainteresowania, stale towarzysząca im chęć kroczenia razem przez życie oraz wzajemne zrozumienie i akceptacja.
Poznali się jesienią 1970 r. Mieszkająca w Srocku Małym Natalia przyjeżdżała do Lubonia w odwiedziny do cioci, która mieszkała przy ul. Dzierżyńskiego (obecnie Armii Poznań). Chodziły wówczas do gospodarstwa państwa Ruszkowskich przy ul. 3 Maja po ser i świeże mleko – prosto od krowy. Pewnego dnia poszły razem do mieszkających nad Wartą, przy ul. Dąbrowskiego państwa Pniewskich – rodziców Bogdana, z zamiarem kupna kołnierza i czapki z futra nutrii. Wkrótce Natalia została zaproszona na imieniny ojca Bogdana – Andrzeja, gdzie po raz pierwszy spotkała swojego przyszłego męża. „Od razu między nami zaiskrzyło” – wspomina pan Bogdan. Po imieninach co tydzień odwiedzał swoją sympatię w jej rodzinnym gospodarstwie w Srocku Małym. Zimą dojeżdżał pociągiem, natomiast od wiosny swoim ulubionym motocyklem. Ich uczucie dojrzewało i szybko przekształciło się w gorącą miłość, która trwa do dziś. Po roku narzeczeństwa, 23 października 1971 r. stanęli przed ołtarzem kościoła pw. św. Idziego w Modrzu (ślub cywilny odbył się w tym samym dniu w stęszewskim Urzędzie Stanu Cywilnego). Po ślubie zamieszkali w domu rodzinnym pana młodego przy ul. Dąbrowskiego w Luboniu.
Bogdan Kazimierz Pniewski
Przyszedł na świat 27 listopada 1944 r. w Żabikowie (ojciec Andrzej, matka Helena z d. Stachowiak). Ojciec z zawodu blacharz-kotlarz był znany, popularny i ceniony nie tylko w Luboniu. Przez wiele lat prowadził z powodzeniem swoją działalność. Pochodząca z Chludowa pod Obornikami Wlkp. matka zajmowała się prowadzeniem gospodarstwa domowego. Oprócz Bogdana Państwo Pniewscy mieli jeszcze drugiego syna – Stefana.
W 1951 r. Bogdan rozpoczął edukację w Szkole Podstawowej nr 3 przy dzisiejszej ul. Armii Poznań. Kierownikiem szkoły był wówczas Klemens Karpiński. Trzy lata później wstąpił w szeregi harcerzy. „W tamtych czasach właściwie to nie było harcerstwo, lecz pionierstwo. Przerażał mnie obowiązek noszenia białych koszul i czerwonych krawatów oraz głoszone wówczas idee. W związku z tym szybko z tej organizacji wystąpiłem” – wspomina pan Bogdan. Po Poznańskim Czerwcu ’56 wrócili przedwojenni harcerze i reaktywowali harcerstwo, które bardziej Bogdanowi odpowiadało. Udzielał się wówczas z druhami m.in.: Eugeniuszem Kubackim, Włodzimierzem Ryszewskim, Eugeniuszem Szczepańskim, Andrzejem Ostrowskim, braćmi Bielawskimi, Edwardem Mellerem i Piotrem Kubisiakiem, przynależąc do 7. Lubońskiej Drużyny Harcerskiej im. Jana Karola Chodkiewicza, której seniorem jest do dziś.
Po ukończeniu Trójki w 1959 r. zaczął uczęszczać do trzyletniej Zasadniczej Szkoły Samochodowej na poznańskim Dębcu, by zdobyć zawód mechanika samochodowo-ciągnikowego. Następnie podjął pracę w charakterze pomocnika kierowcy w PKS-ie przy ul. Traugutta w Poznaniu. Zdobył tam zawodowe prawo jazdy. W latach 1964-1966 odbył służbę wojskową w 10. Sudeckiej Dywizji Pancernej w Opolu. Po powrocie z wojska wrócił na krótko do PKS-u, a następnie podjął pracę jako ślusarz narzędziowy w Zakładach Rowerowych w Lubie. Później pracował jeszcze w Zakładach Ziemniaczanych w Luboniu i jako kierowca w Szkole Chorążych Pożarnictwa na poznańskim Dębcu, skąd w 1994 r. przeszedł na emeryturę.
Od tego czasu z zadowoleniem więcej czasu poświęca rodzinie, a także zagłębia się w swoje hobby, którym od zawsze jest motoryzacja – przede wszystkim motocykle. Jeździł już na nich mając 15 lat. Pierwszym własnym był motocykl marki CC Malcherek – wyprodukowany w poznańskiej firmie Stefana Malcherka – twórcy licznych silników do motocykli, kajaków i rowerów. Na swoim koncie poznaniak miał również tworzenie całych motocykli. Dzisiaj wyroby Malcherka są białymi krukami na rynku kolekcjonerskim, niezwykle trudnymi do zdobycia. Później jeździł kolejno na: pannonii, jawie, Shl-175, MZ-250, skuterze Suzuki Burgman. Obecnie uwielbia przejażdżki chińskim rometem. Jest zaprzyjaźniony z motocyklistami Szkieletu. Pan Bogdan lubi pracować w przydomowym ogrodzie, a przed laty w wolnym czasie wspólnie z ojcem wykonywał prace dekarskie. Kto – nie tylko w Starym Luboniu – nie zna Andrzeja i Bogdana Pniewskich?. Świadczyli swoje usługi dekarskie na wielu budynkach mieszkalnych i gospodarczych naszego miasta. „Był okres, że więcej chodziliśmy po dachach, niż po ziemi” – powiedział pan Bogdan.
Natalia Maria Pniewska
Złota Jubilatka urodziła się 27 lipca w Srocku Małym pod Stęszewem (ojciec Jan Bródka, matka Walentyna z d. Fabiś). Rodzice prowadzili rodzinne gospodarstwo rolne o powierzchni 14 hektarów. Oprócz Natalii mieli jeszcze czterech synów: Kazimierza, Dominika, Hieronima i Jana, który do dziś gospodarzy na rodzinnej ziemi.
W latach 1955-1963 Natalia uczęszczała do Szkoły Podstawowej we Wronczynie. Po jej ukończeniu pomagała rodzicom w rodzinnym gospodarstwie. Od dziecka fascynowała ją przyroda i do dziś kocha jej piękno, zachowując wobec niej pokorę. Po ślubie zamieszkała w domu rodzinnym męża, stając się lubonianką. „Rok po ślubie jako posiadacze Książeczki PKO mieliśmy szczęście wygrać w loterii samochód marki Syrena – wspomina pani Natalia (później jeździli również nabywanymi kolejno: małym fiatem, wartburgiem i fiatem 125p). Ukończyła kurs krawiecki i gotowania. W latach 1976-1980 pracowała jako kucharka w kuchni Zakładów HCP Cegielski Poznań. W następnym roku podjęła pracę w Szkole Chorążych Pożarnictwa na poznańskim Dębcu. Pracowała tam w charakterze sprzątaczki do momentu przejścia na emeryturę w 2006 r.
Od tego właśnie momentu pani Natalia ma więcej czasu dla rodziny i na realizowanie swoich pasji życiowych. „Wreszcie mogłam zająć się ogrodem, bardziej wspierać Bogdana w jego motocyklowej pasji i więcej przebywać z ukochanymi wnukami” – wyznała pani Natalia. Będąc na emeryturze, nieustannie oddaje się swoim pasjom, do których należą: czytanie literatury i podróże – kocha góry.
Recepta na miłość
Złoci Jubilaci zawsze uważali, że najlepszą receptą na udane pożycie małżeńskie są: silne uczucie, wspólne zainteresowania, oraz wzajemne akceptacja, tolerancja i zrozumienie. Wychowali dwoje dzieci – Ewę i Witolda, mają troje wnucząt. Państwo Pniewscy po 50 latach wspólnego życia z nostalgią wspominają dobre i gorsze chwile, których na szczęście było mniej. Zawsze żyli godnie, a dopomogła im w tym najbliższa rodzina i przyjaciele, na których mogą liczyć do dziś. Cieszą się każdym dniem i towarzyszy im pogoda ducha.
Szanownym Państwu Natalii i Bogdanowi Pniewskim składamy najserdeczniejsze życzenia zdrowia i wszelkiej pomyślności oraz pięknych, kolejnych jubileuszy.
(PAW)

fot. Zb. rodziny Pniewskich

fot. Zb. rodziny Pniewskich

fot. Paweł Wolniewicz

fot. Zb. rodziny Pniewskich

fot. Zb. rodziny Pniewskich

fot. Paweł Wolniewicz

fot. Paweł Wolniewicz