Strona główna / Aktualności / Zielony problem

Zielony problem

Słyszę i czuję wiosnę pełną głową i pełną piersią. U sąsiadów właśnie ruszyło nieco spóźnione przycinanie drzew i krzewów, a nawet wymiana trawnika, natomiast znad wirowskich pól dochodzi zapach wypalanych po zimie gałęzi i suszu ogrodowego.

Sąsiedzi przykładnie zamówili kontener na nadmiar ogrodowych odpadów. Stoi załadowany już prawie do połowy. Dlaczego aż kontener ktoś mógłby spytać – przecież gmina odbiera odpady zielone? Noooo w sumie tak, ale… nie każde, nie zawsze i nie we wszystkim.

Przede wszystkim odbiera je zgodnie z harmonogramem – w sumie zabawnie byłoby, gdyby scenariusz był inny. Na przykład podobnie jak ze zbiornikiem bezodpływowym (szambem) – masz pełen kosz na „bio” – dzwonisz. Nie wyobrażam sobie codziennej kontroli zapełnienia kosza na śmieci i każdorazowego dzwonienia do Kom-Lubu, żeby przyjechali odebrać moje śmieci, gdy nie daję rady domknąć śmietnika. Swoją drogą linia telefoniczna spółki musiałaby mieć niezłą rzeszę operatorów, żeby te wszystkie zgłoszenia odebrać, zaraportować i przekazać do realizacji. O optymalizacji tras, kosztów czy minimalizacji emisji z tytułu podróży śmieciarek nie byłoby mowy. Mijalibyśmy je na swojej drodze nie raz w tygodniu, a jakieś cztery razy dziennie. Z góry zatem uznajmy, że pomysł „wywozu na telefon” nie należy do najszczęśliwszych.

Może zatem niech biorą wszystko jak leci. Gałęzie, liście, „choinki”, ziemię i kamienie. W końcu wszystko pochodzi z „bio-ogrodu”. W sumie może też pomysł niegłupi, ale jak już odbiorą, to coś z tym muszą dalej zrobić. Najlepiej wywieźć, jak najbliżej i jak najtaniej, a już w ogóle w opcji idealnej zagospodarować jakoś sensownie. Skoro to „bio”, to aż się prosi, żeby to skompostować. Kolejna dobra opcja… może z wyjątkiem jednego, malutkiego detaliku – ziemia i kamienie kompostują się słabo. Podobnie jak keramzyt czy popularna agrowłóknina, którym też zdarzało się do pojemników na odpady biodegradowalne nagminnie trafiać, o plastikowych doniczkach bądź folii po ziemi czy korze – nie wspominając. Kompostownia formułuje określone wymagania odnośnie do rodzaju odpadów, jakie jest w stanie przyjąć i stopnia ich dopuszczalnego zanieczyszczenia. Zdarzało się czasem, że lubońskie odpady biodegradowalne miały problem, żeby te wymagania spełnić. Oczywiście zawsze można byłoby je zagospodarować tak, jak odpady zmieszane – pytanie tylko kto za to zapłaci (zagospodarowanie odpadów biodegradowalnych jest co do zasady tańsze) i jak wówczas spełnić wymagania związane z odzyskiem odpadów i przekazaniem odpadów do ponownego wykorzystania, bo tak, takie między innymi obowiązki na gminie ciążą. Zatem reasumując – opcja „niech biorą wszystko jak leci”, także nie jest najlepsza.

Spróbujmy z pomysłem nr 3 – niech zabierają te bioodpady wszystko jedno w czym wystawione, aczkolwiek posegregowane sumiennie i oczekujące na odbiór zgodnie z harmonogramem. Niby też niegłupie – zawsze można się nie zmieścić w pojemnik i wówczas, dokładamy parę worków – niech biorą. Pytanie tylko, dlaczego analogicznie nie zabiorą worków wystawionych koło zielonych kubłów na odpady – czyli tych z odpadami zmieszanymi? Między innymi dlatego, że wyliczono, ile przeciętnie odpadów zmieszanych produkuje mieszkaniec i w związku z tym, ile takich pojemników na odpady może wystawić. Co oznacza również, że dokładnie za tyle płaci. Raz na jakiś czas zabierają jednak worki z bioodpadami – dlaczego? Dzieje się tak tylko przez dwa miesiące okresu jesiennego (październik i listopad), kiedy uzgodniono, że w związku z dużą ilością odpadów pochodzących z ogrodów, przydomowych ogródków czy nawet bogato zazielenionych tarasów – warto dać mieszkańcom możliwość w miarę wygodnego zagospodarowania tych śmieci. Mogą oni jednak wystawiać tylko określoną limitem liczbę worków i tylko tych przezroczystych – dostarczonych przez Kom-Lub. W przeciwnym razie nie ma pewności, czy wystawione odpady pochodzą na pewno z posesji z terenu miasta (worek nieoznaczony) oraz brak jest możliwości wizualnej kontroli zawartości worka (worek nieprzezroczysty). A jak już wspomniano – tylko czyste bioodpady da się skutecznie zagospodarować.

Zatem co robić? Jak żyć? Najlepiej zielonym do góry! Dbać o ogród i zieleń wokół siebie. Jak biomasy za dużo i nie mieści się w pojemnik, zapakować do bagażnika i dowieźć do Kom-Lubu (tak, tak – jeśli tylko mamy dokument potwierdzający wniesienie kwartalnej opłaty za odpady, odbiorą bez problemu), gdy i to przerasta nasze możliwości, można zamówić specjalistyczny pojemnik z firmy zewnętrznej. Gdy żadna z opcji nie wchodzi w rachubę, może warto dogadać się z sąsiadem, aby w zamian za dobrą kawę lub kawałek ciasta pomógł nam wywieźć nasze odpady do PSZOK-u? Warto też pomyśleć, czy nie znajdzie się w ogrodzie miejsce na mały kompostownik (wówczas, zgłaszając jego posiadanie do Urzędu Miasta, można nawet uzyskać zniżkę w opłacie za wywóz i zagospodarowanie odpadów). Jego właściwe użytkowanie jest praktycznie bezobsługowe, a może znacznie zmniejszyć ilość odpadów zielonych przygotowywanych do wywozu. Opcji jest zatem kilka – warto rozważyć każdą z nich. I warto przy tym pamiętać, że zgodnie z regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie miasta nie ma już możliwości spalania odpadów zielonych w okresie wiosennym i jesiennym na terenie własnej posesji.

Anna Bernaciak

Redakcja GL

Gazeta Lubońska - niezależne pismo i portal mieszkańców Lubonia.

Sprawdź również

Sprzątanie brzegów Warty

X Sprzątanie Brzegów Warty, Odry oraz innych rzek i jezior w Polsce

20 kwietnia (sobota) o godz. 10 na Plaży Miejskiej przy ul. Rzecznej w Luboniu spotykamy …

Życie w Ośrodku Kultury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *