To ludowe porzekadło przypomina, że w ostatni czwartek karnawału zwyczaj nakazuje poswawolić kulinarnie. Zbliżający się Wielki Post podpowiada, że to okazja, aby pofolgować zmysłom i dogodzić podniebieniu. W tłusty czwartek popularne są słodkości – pączki i faworki zwane też chrustem lub chruścikami. Swawole tłustego czwartku sięgają korzeniami jeszcze czasów przedchrześcijańskich, kiedy to w lutym świętowano odejście zimy i nadejście wiosny. W chrześcijańskim roku liturgicznym ostatni tydzień karnawału to także czas zabawy, wesołości i maskarady. To ostatnia szansa, aby dać upust beztroskiej radości. Bo wkrótce nadchodzi czas Wielkiego Postu czyli powściągliwości i skupienia.
Dzisiaj obyczaj tłustego czwartku dla radykałów kulinarnych jest wielce problematyczny, bo przecież pączki i faworki to bomba kaloryczna i żywność niewiele mająca wspólnego ze zdrowiem. W czasach konsumpcyjnego dostatku nie musimy czekać na szczególne okazje, aby najeść się do syta. Robimy tak na co dzień. Zdrowy rozsądek podpowiada także, że lepiej iść na spacerek niż delektować się kolejnym pączusiem. Jednak puszysty pączek z ulubionym nadzieniem lub chrupiące faworki oprószone śnieżnym puchem cukru pudru – azaliż to nie rozkosz?
I tak trwa odwieczna walka postu z karnawałem. Co wybierzemy w tym roku?
Redakcja GL