Gdy Ci niebo błękitne podziurawią gwiazdami,
gdy Ci ziemia ucieka spod nóg,
horyzontu żółty aksamit
zmienił się w czarny tren
na Twój grób.
Gdy do tańca już nikt nie prosi,
lista gości zmienia się z każdym dniem,
nam umarłym jedynie wypada,
jak uśmiechać się tylko przez sen.
Mojej prawej burty kolano strzaskane
i koszula w żagiel się rwie,
gdy omijam koralowe ostrowy burzanu,
gdy tak płynę do Ciebie we śnie.
Mijam dwudziestoletnich starców
kiedy martwy wracam do Ciebie nad ranem,
dwudziestoletni starcy i starsi
– listem śmierci gończym poszukiwani.
A Ty pieczesz ciasteczka i rogaliki,
masz policzone już wszystkie dni,
wplatasz piosenki w warkoczyki,
tak ufnie z ręki jedzą Ci psy.
Rzucasz nam patyk na powitanie,
ale mylisz me imię przed snem,
a ja Ci miłość przynosząc w zębach
żałuję bardzo, że nie jestem
psem.
Sergiusz Adam Myszograj
Wiersz napisany 24 lutego (pani E. to pani Europa)