28 czerwca zwiedziliśmy zamek Książ, uważany za najbardziej tajemniczy zamek w Polsce, głównie za sprawą legendy o ukrytym w nim pancernym pociągu wypełnionym klejnotami i złotem nazistów. Zamek Książ został wybudowany w latach 1288-92 przez księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I. Zamek leży na terenie Książańskiego Parku Krajobrazowego i dzielnicy Wałbrzycha Książ. Jest to największy zamek na Dolnym Śląsku i trzeci pod względem powierzchni zamek w Polsce, zaraz po Malborku i Zamku Królewskim na Wawelu.
Po przyjeździe do Książa, zaparkowaliśmy na parkingu głównym, położonym w odległości ok. 900 metrów od zamku. Pierwsze kroki skierowaliśmy na punkt widokowy, z którego rozpościera się przepiękny widok na zamek od strony południowej. Aleją Rodziny Hochbergów, prowadzącą przez park i zabytkową barokową bramę ozdobioną dwoma sfinksami, po kilku minutowym spacerze, dotarliśmy na miejsce. Naszym oczom ukazał się wspaniały widok na zamek, który wyglądał jak statek zanurzony w morzu zieleni. Po sesji zdjęciowej, aleją parkową ozdobioną skupiskami rododendronów i wysokimi pomnikowymi drzewami, dotarliśmy do placu ze zbiornikiem wodnym i rzeźbą kobiety. Posadzone dookoła bukszpany w kształcie kul symbolizują perły z naszyjnika księżnej Daisy. Według legendy, Daisy pochowano w jej własnym 7-metrowym sznurze pereł, a miejsce jej pochówku do dzisiaj jest nieznane.
Na dziedzińcu zamkowym zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Naszą przygodę z zamkiem zaczęliśmy od zwiedzania jego podziemi z udziałem przewodnika. Podziemna trasa turystyczna, to półkilometrowy odcinek tuneli przebiegających na głębokości 50 m pod zamkiem i jego dziedzińcem. Aby się tam dostać trzeba było pokonać 50 metrów w dół po schodach. Trasa przebiega przez miejsce poszukiwań domniemanego dworca kolejowego i złotego pociągu, a kończy się przy zasypanym wejściu do szybu windowego, z którego wychodziło się na dziedziniec zamkowy. Zobaczyliśmy tam podziemne korytarze wykute w litej skale, boczne komory i ogromną halę. Podziemne tunele stanowią fragment budowanego w górach Sowich kompleksu Riese. Do ich wybetonowania zastosowano bardzo wytrzymały cement portlandzki. Tunele zostały zamaskowane przez Niemców przed zakończeniem wojny, dlatego ich przeznaczenie jest do dziś owiane nutką tajemnicy. Podczas zwiedzania tuneli poznaliśmy dzieje zamku, tajemnice podziemi i teorię ich powstania oraz tragiczne losy więźniów pracujących przy ich drążeniu. Obecnie w podziemiach zamku znajduje się Dolnośląskie Obserwatorium Geofizyczne.
Bogata historia zamku ma już ponad 700 lat. Został on wybudowany pod koniec XIII wieku przez księcia świdnicko-jaworskiego Bolka I Surowego na urwistym masywie skalnym, w otoczeniu malowniczych, gęstych lasów i przepływającej w dole wąwozu rzeki Pełcznicy. Na przestrzeni wieków wielokrotnie ulegał zniszczeniu, był też wielokrotnie przebudowywany i zmieniał właścicieli. Od 1509 roku do 1941 roku, przez ponad 400 lat, był nieprzerwanie w rękach rodziny Hochbergów. Za panowania Hansa Heinricha XI i jego następcy Hansa Heinricha XV, którego żoną była księżna Maria Teresa Oliwia Hochberg von Pless zwana księżną Daisy, zakończono wielką przebudowę rezydencji. Piękna księżna, o talii osy, była miłośniczką kwiatów i biżuterii, zajmowała się działalnością charytatywną dla najbardziej potrzebujących. Na zamku gościło wiele znanych osób, m.in. Izabela Czartoryska, car Mikołaj I Romanow, Winston Churchill i inni.
Okres II wojny światowej przyniósł zniszczenie zabytkowego wystroju wnętrz i grabież wyposażenia. Księżną Daisy zmuszono do opuszczenia zamku w 1940 roku, za antynazistowskie działania, a jej dobra przeszły w zarząd komisaryczny. W 1941 roku zamek przejęli Niemcy i dobra zamkowe uległy konfiskacie na rzecz Rzeszy Niemieckiej. Niemcy przebudowali zamek na obiekt militarno-wojskowy. Urządzili w nim siedzibę paramilitarnej organizacji „Todt”, która przystąpiła do przekształcenia go w jedną z kwater Adolfa Hitlera. Przebudowa spowodowała ogromną skalę zniszczeń. W posiadłości przechowywano część zbiorów Berlińskiej Biblioteki Państwowej, a w podziemiach znajdowały się archiwa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa III Rzeszy. W tym czasie, pod zamkiem i jego dziedzińcem, na głębokości ok. 50 metrów, przystąpiono do wykuwania w skale sieci ogromnych tuneli podziemnych. Do prac podziemnych wykorzystywano katorżniczą pracę więźniów obozu koncentracyjnego Gross-Rosen z Rogoźnicy. W Książu utworzono filię tego obozu. Prace trwały nieprzerwanie przez cały okres wojny i przerwano je dopiero w 1945 roku, po wkroczeniu Armii Czerwonej. Niemcy opuścili Książ, a zamek przejęli Rosjanie. Czerwonoarmiści stacjonowali tutaj aż do 1946 roku. W tym czasie wnętrza zamkowe zostały ograbione i bardzo poważnie zdewastowane. Po wojnie zabezpieczono obiekt i na kilka lat przekazano Studenckiemu Zjednoczeniu Rolniczo-Przemysłowemu „Sudety”. Renowację zamku rozpoczęto dopiero w latach siedemdziesiątych.
Po wyjściu z tajemniczych podziemi zwiedziliśmy odrestaurowane komnaty zamkowe i labirynt korytarzy, tym razem słuchając audio przewodnika. Zachwycające pomieszczenia zamkowe z bezcenną salą Maximiliana i ciekawe historie związane z zamkiem na długo pozostaną w naszej pamięci.
Zmęczeni zwiedzaniem odpoczęliśmy na pięknych tarasach ogrodowych. Pierwsze tarasy zamkowe powstały w XVIII wieku, a ostateczny kształt uzyskały na początku XX wieku. Księżna Daisy do ich aranżacji sprowadziła angielskich ogrodników. Tarasy odwzorowują naturalne krajobrazy. Tarasowa zieleń jest przeplatana pachnącymi krzewami róż, kwiatami, licznymi fontannami i wodospadem. W tym pięknym miejscu zrobiliśmy wiele ciekawych zdjęć. Obiad zjedliśmy w restauracji „Pod Oślą Bramą”.
Potem podjechaliśmy autokarem do pobliskiej palmiarni w Lubiechowie, która leży na terenie kompleksu zamkowego. Palmiarnia została wybudowana w latach 1908-1911 za ogromną sumę 7 milionów marek w złocie. Do wyłożenia ścian palmiarni zastosowano zastygłą lawę z wulkanu Etna tzw. tuf wulkaniczny, co z pewnością wpłynęło na koszt jej budowy. Znajduje się tu ok. 250 gatunków roślin z całego świata. Jest to bardzo interesujące miejsce. Zwiedzanie wałbrzyskiej palmiarni zakończyliśmy w miejscowej kawiarence „Pod Tropikiem”. Dobra kawa wzmocniła nas przed drogą powrotną do Lubonia. Nie udało nam się odnaleźć złotego pociągu, poszukiwania pozostawiamy na następną wycieczkę w te strony. Wycieczka odbyła się dzięki finansowemu wsparciu Urzędu Miasta Luboń.
Maria i Jan Błaszczak