W moim rodzinnym domu zawsze powtarzano mi, że jaka Wigilia, taki cały nowy rok. Zatem na Wigilię wszystko miało być wypucowane, lekcje odrobione, ubrania poskładane w szafach, żadnych kłótni i niesnasek, żeby cały ten nowy rok mógł być właśnie taki. Niewiele później, bo w sylwestra również powtarzano, że jaki sylwester taki cały nowy rok, co brałam za prawdę objawioną. Zatem znów układałam wszystko w szafie, wycierałam kurze i odkurzałam, dbając przy tym, aby powstrzymać mordercze zapędy wobec młodszego brata. Wszystko po to, aby mieć pewność, że cały nowy rok będzie… no właśnie jaki? Z zawsze odrobionymi lekcjami, porządkiem w szafie i anielską miłością wzajemną rodzeństwa?
Czy taki był?
Guzik! Nigdy tak się nie działo! Lekcje jakoś nie odrabiały się same, w szafie co rusz pojawiał się rozgardiasz, a z młodszym bratem przestałam walczyć dopiero wtedy, gdy zaczął wygrywać. Z perspektywy czasu stwierdzam, że zdanie „jaka Wigilia/sylwester, taki cały nowy rok” było sprytną gadką motywującą moich rodziców, a ja dawałam się podejść jak mały okonek. Jakie zatem było moje zdziwienie, gdy podczas tegorocznych przygotowań do Wigilii wyrecytowałam to zdanie jak z nut moim dzieciom, oczekując przy tym, że poddadzą się tej sprytnej manipulacji. I jakież było kolejne, kiedy okazało się, że one zupełnie się tym nie przejęły. Nie, żeby generalnie miały wszystko w nosie, ale perspektywa całego roku z porządkiem w szafie zupełnie do nich nie przemówiła… w ogóle perspektywa jakiegokolwiek roku była dla nich tak odległą wizją, że jedyne, co byli w stanie umiejscowić na osi czasu, to odległość do dnia dziecka, wakacji i swoich urodzin. Pierwszą myślą było, że wychowaliśmy u swego boku jakichś hedonistów zupełnie niepragmatycznych i nieracjonalnych. Po chwili jednak przyszła refleksja, że może nie o to wcale chodzi. Że może „mieć” nie jest tak ważne, jak „być” i oni już to wiedzą? Wszak pokolenie alfa (czyli ci urodzeni po 2000 roku), w całości żyjący w trzecim tysiącleciu, to jednak inny świat. Są biegli technologicznie, mają krótszą zdolność skupienia uwagi, wchodzą w mniejszą ilość interakcji społecznych, a ich zabawa i nauka oparte są na technologii (aplikacjach). No co im po porządku w szafie? Zupełnie na nic! Dopóki nie będzie można tym zarządzać z poziomu jakiejś aplikacji, ma to zupełnie drugorzędne znaczenie. Oczywiście, za chwilę znajdą się krytycy, którzy rzucą osławione, kto ma bałagan w domu (ergo także w szafie) ma bałagan w głowie, lub według bardziej restrykcyjnej wersji – w życiu! Tutaj na szczęście przychodzi w sukurs Albert Einsten, któremu przypisuje się słowa „jeśli zabałaganione biurko jest oznaką zabałaganionego umysłu, oznaką czego jest puste biurko?”. I wydaje mi się, że z powodzeniem można to odnieść także do innych elementów wyposażenia wnętrz. Co więcej, psychologowie często podnoszą, że najbardziej błyskotliwe i kreatywne umysły lepiej funkcjonują w chaosie (a dodatkowo nie wahają się kląć jak szewc i zarywać nocy – co zdarza mi się traktować czasem jako usprawiedliwienie swoich przywar).
Czy zatem w szafach moich dzieci panuje twórczy chaos czy bałagan, pozostanie kwestią interpretacji i aktualnego nastroju mamy, proponuję jednak przyjrzeć się z okazji początku roku swoim własnym szafom. Co w nich piszczy i czy z okazji Wigilii/sylwestra nagle zapanował w nich niespotykany porządek? A może panuje tam zawsze, a ubrania ułożone są odcieniami kolorów? Może nie panuje tam nigdy, bo nie jest to nam do niczego potrzebne? A może… naprawdę nie ma to większego znaczenia, bo życie jest jedno, a szafa wcale nie jest zwierciadłem duszy? Może najważniejsze jest zamiast przy szafie krzątać się przy wspólnym stole, przy którym choć raz dziennie spotyka się cała rodzina? Może nie warto chować głowy w szafie, a popatrzeć co znajduje się za nią? Wychylić nos na świat i spróbować się nim pocieszyć.
Z okazji nowego roku życzę nam wszystkim, abyśmy przewietrzyli nieco swoje szafy i swoje głowy. Niech wpadnie do nich ożywczy podmuch relacji, bliskości i spotkania z innymi, z naturą. Niech otworzą się nieco na świat, bo ten wciąż jest pełen niespodzianek, nawet jeśli wierzymy, że cały rok będzie dokładnie taki jak był dzień Wigilii bądź sylwestra. Przyjemności!
Anna Bernaciak