Fajerwerki przestałem puszczać wiele lat temu. Nie ze względu na jakieś przekonania. Po prostu przestało mnie to kręcić. Przerzuciłem się na coś innego. Fotografując czy filmując powitanie Nowego Roku, tak naprawdę bawię się cudzym kosztem. Nie wiem czy to uczciwe, za to na pewno ekonomiczne.
Rok temu, po wielu latach, postanowiłem ponownie udać się podczas tej wyjątkowej nocy na wieżę kościoła św. Barbary. Niestety mgła ograniczała widoczność do kilkudziesięciu metrów i rozpraszała światło pobliskich reflektorów. Było słychać wystrzały, ale zamglone niebo jedynie lekko rozbłyskiwało.
Pamiętam jak w 2018 roku, na ulicznych latarniach zamontowano kilka reflektorów oświetlających wieżę kościelną. Nawet się ucieszyłem, że w nocy stała się ona widoczna z autostrady i z wielu kilometrów z różnych kierunków. Minusem jest to, że podczas robienia nocnych zdjęć z wieży, światło reflektorów trafia do obiektywu.
Jadąc do kościoła na powitanie 2022 roku zastanawiałem się, czy te reflektory mają jakiś osobny włącznik i do kogo trzeba się zwrócić, żeby chociaż tej jednej nocy w roku wyłączyć je na kilkanaście minut… Ale myśli poszły na bok, zaczęły się próbne wystrzały, a potem już na całego. Kilka minut po północy wysiadło oświetlenie na ul. Poniatowskiego pomiędzy kościołem a ul. Kościuszki. Jednocześnie zgasły trzy z czterech reflektorów oświetlających wieżę. Lepszych warunków do fotografowania już być nie mogło.
Rafał Wojtyniak