Na pogodę tego lata nie możemy narzekać. Jest ciepło, czasem upalnie i dużo słońca. Ale na tym pogodnym niebie pojawiają się czarne chmury inflacji, która dopadła nas już zewsząd.
Drożyzna w sklepach, na stacjach paliwa włos się jeży przy każdym tankowaniu, ceny wszelkich usług poszybowały. Każdy portfel, nawet ten zasobny przechodzi poważne odchudzenie i ta dieta zdaje się będzie trwała długo, a nawet przez niektórych polityków jest wręcz zalecana. Do tej pory tradycyjnie Polak zaciskał pasa, teraz zaciskanie zębów, mniejsze porcje na talerzu i docieplanie budynków – oto sposób na kryzys. Zmienia się także nasz język. Teraz najmocniejszym słowem na k jest słowo kredyt. Kolejne posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (RPP) to hiobowe wieści dla kredytobiorców. Na kredyt hipoteczny przeciętnie zarabiający Kowalski już nie ma szans. A ceny mieszkań kosmiczne.
Wreszcie lato wolne od pandemii (choć i o tym coraz częściej słyszymy), do wojny w Ukrainie się przyzwyczailiśmy, można wyjechać na wymarzone wakacje. Chcemy zwiedzać świat, ale zakup obcej waluty przed wyjazdem to już naprawdę mocne przeżycie. A do tego ceny paliwa, paragony grozy w restauracjach i już ciśnienie nam rośnie. Widmo zimy wobec zawirowań z gazem i węglem raczej wieje chłodem.
Co więc pozostaje? Jak zachować spokój i optymizm? Każdy ma swój własny na to sposób. Jak mawiała moja znajoma w trudnych sytuacjach: oddychaj. Cóż, cieszmy się tym, co jest, a przynajmniej do 7 września, bo wtedy pierwsze powakacyjne posiedzenie RPP.
Aleksandra Radziszewska
Oddychać? Gdzie? Tu jest więcej smogu niż w krakowie