Od 10 października cały kraj staje się “żółtą strefą”. To wiąże się z wprowadzeniem szeregu obostrzeń dla mieszkańców. Co każdy musi wiedzieć o funkcjonowaniu w żółtej strefie?
W czwartek odnotowano dobowy rekord wykrytych przypadków koronawirusa. Jak podało Ministerstwo Zdrowia, w ciągu doby Sars-Cov-2 zdiagnozowano u 4280 pacjentów. W tym samym czasie z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 68 osób. 8 osób, które przegrały walkę z chorobą nie miało chorób współistniejących. Podczas poprzedniej doby zakażenie koronawirusem wykryto u 3003 osób, dzisiejszy wynik jest zatem o ponad 1/3 wyższy.
Ten drastyczny dobowy przyrost zakażeń z jakim mamy do czynienia od początku października zmusił rząd do wprowadzenia obostrzeń w całym kraju. Od soboty, 10 października, z wyłączeniem powiatów w “czerwonej strefie”, cała Polska została objęta strefą żółtą. Co to oznacza dla obywateli?
Na terenie powiatów objętych żółtą strefą obowiązuje zakrywanie ust i nosa w wszędzie w przestrzeni publicznej. W transporcie publicznym przewożonych może być tyle osób, ile jest miejsc siedzących, lub połowa wszystkich miejsc w autobusie czy tramwaju. Tam także mamy obowiązek zakrywania ust i nosa. W wydarzeniach kulturalnych i sportowych może brać udział 25% publiczności, taki sam limit obowiązuje w kinach. Jeśli wydarzenia mają miejsce na świeżym powietrzu, obowiązuje limit 100 uczestników.
W lokalach gastronomicznych może przebywać jedna osoba na 4 metry kwadratowe. Tam także musimy mieć zakryte usta i nos do czasu zajęcia przez nas miejsca. W kościołach i innych świątyniach obowiązuje zakrywanie ust i nosa i zachowanie 1,5 metra odstępu od siebie. W wesołych miasteczkach i parkach rozrywki może przebywać jedna osoba na 10 metrów kwadratowych. Na siłowniach i w klubach fitness jedna osoba na 7 metrów kwadratowych. Na weselach i innych rodzinnych uroczystościach obowiązuje limit 75 uczestników. Zamknięte pozostają kluby i dyskoteki.
Więcej informacji: Aktualne zasady i ograniczenia (gov.pl)
Co to za głupota nosić maseczki na dworze, gdzie trzeba się hartować. A w zakładzie pracy ludzie nie noszą